czwartek, 18 kwietnia 2013

Długo się nim nie nacieszyliśmy

Długo się nim nie nacieszyliśmy. Zdążył się już chyba do nas przyzwyczaić i polubić i wszyscy myśleliśmy, że jego pobyt potrwa znacznie dłużej. Zachorował na babeszjozę i pomimo szybkiej reakcji nie dało się wiele dla niego zrobić. Odszedł dzisiaj.

niedziela, 27 stycznia 2013

Nowy domownik

Od wczoraj mieszka z nami nowy domownik.
Przyjechał z lokalnego schroniska AZOREK, w którym był od mniej więcej roku.
Na stronie było napisane, że ma 3 lata, później się okazało, że jednak ok. 8. Ale co tam, nie wiek jest tutaj ważny a charakter.
Niestety nie znamy jego historii i niewiele mogę o jego przeszłości napisać.

Chociaż to dopiero drugi dzień w naszym domu, to pokazał się z jak najlepszej strony.
Jest łagodny, idzie przy nodze na spacerze (oczywiście na smyczy), nie reaguje na zaczepki innych psów i jak na razie nie zjadł jeszcze mojego kota ;-). Myślę, że go toleruje, choć w drugą stronę to jeszcze nie działa tak samo. Ale mam nadzieję, że po jakimś czasie mu przejdzie.
Jego wielką pasją są patyczki i świata poza nimi nie widzi jak jakiś znajdzie się w zasięgu jego wzroku.
I na koniec kilka zdjęć




sobota, 26 stycznia 2013

Od projektu do realizacji...szafa dla lalki

Zaczęło mi brakować miejsca w pudełku na ubrania lalki. Pudełko było nieduże, więc miejsce szybko się skończyło chociaż ubrań jak na razie ma niewiele.
Wpadłam na pomysł, że zrobię jej szafę - dla przypomnienia : lalka wyglada tak.
Projekt roboczy rozrysowałam na tym co miałam pod ręką

a do realizacji przystąpiłam dopiero po paru tygodniach, gdy już bardzo ale to bardzo mi się nudziło.

Zdjęć z postępów nie mam, bo jak już zaczęłam realizować projekt to nie chciało mi się biec po aparat, ale efekt końcowy pokażę z największą przyjemnością.

Elementy sama cięłam wyrzynarką, dziurki wierciłam wiertarką. Otwory pod te cosie, które podtrzymują półki też wierciłam, trochę krzywo wyszło i lekko się chyboczą te półki, ale co tam, nie to jest najważniejsze.
Najważniejszy jest efekt końcowy, z którego jestem bardzo zadowolona.
I tu się należą podziękowania żonkosiowi mojemu, bo mi bardzo ale to bardzo pomógł w realizacji, bo bez niego nie udałoby mi się zapewne tak równo wywiercić i skręcić szafy na łączeniach.

A teraz główna bohaterka tego posta, jeszcze pusta, ale już niedługo



i na koniec krzywe półeczki

Rurka do wieszania zrobiona jest z relingu kuchennego, uchwyty zresztą też są od tego.
Wieszaki będę robić z drutu, który został nam po remoncie domu w ilości znacznej.
Jak mi się już uda zapełnić ta szafę, to zrobię zdjęcia razem z lalką - dla porównania.


środa, 26 grudnia 2012

Zimowe odwiedziny

Święta święta i już po, miło było ale się skończyło i czas wrócić do rzeczywistości, chociaż jeszcze parę dni wolnego przede mną.
Do zimowej stołówki trafiły sikorki, dzwońce i sierpówki.
Na ziarenka zatopione w smalczyku nawet mój kot by się skusił, gdyby tylko udało mu się do tego dostać, ale niestety musi się oblizać smakiem.
A tymczasem ptaszki korzystając z jego nieobecności pałaszują, aż im się uszy trzęsą:

pierwszy dzwoniec
 tuż za nim sierpówka
a na końcu sikoreczka
Był też gil, ale nie udało mi się zrobić zdjęcia, dzieci nieużyte aparatu nie chciały przynieść, bo ja oczywiście musiałam być na posterunku i śledzić tor przemieszczania się gila, żeby można było cyknąć fotkę. Nic to, zima długa to jeszcze pewnie kiedyś przyleci na specjały Kiziukowej kuchni.

W planach oczywiście jest budowa karmnika drewnianego, ale z realizacją planów różnie bywa-czasem się te plany zmieniają, czasem realizują a innym czasem zupełnie zmieniają, więc jak już będzie karmnik to pokażę.

Wcześniejszy karmnik z butelki rozpadł się i został zdjęty i odłożony do późniejszego naprawienia albo wyrzucenia, to się jeszcze zobaczy, ale raczej czeka go smutny śmieciowy los, bo straciłam do niego serce. Póki co ptaki mają co i gdzie jeść, więc sprawa karmnika została przesunięta na dalszy plan.

W warsztaciku, który sobie zrobiłam na górze i którym już się kiedyś chwaliłam, jest teraz tak zimno, że nie da się tam pracować i czekam z niecierpliwością na ocieplenie.
Ostatnio zniosłam sobie na dół do ciepełka trochę filcu, żeby poszyć różne różności, ale jak zwykle skończyło się na wielkich planach i małym przerobie ;-)

Uszyłam trzy kotki ( z czego jeden został prezentem mikołajkowym dla koleżanki starszej córki), a dwa zostały zaadoptowane przez córy moje.
Do zwierzaków dołączyła jeszcze sówka i to chyba tyle co udało mi się zrobić.




niedziela, 28 października 2012

A we wrześniu było tak

Od samego patrzenia pewnie cieplej się nie zrobi, 30 września było tak: